3,K
Obok dzielenia się moimi przepisami na blogu chyba tylko jedna rzecz sprawia mi jeszcze większą frajdę — gotowanie na żywo wśród ludzi i gdy innym smakuje to, co przygotowuję. Tydzień temu podczas Vegan Food Festival we Wrocławiu poproszono mnie, abym poprowadził kulinarny pokaz. Nie śmiałem się długo zastanawiać, bo kuchnia roślinna kręci mnie jak mało co innego. Warsztaty, które przygotowałem, bazowały na 3 kuchniach, które w największym stopniu odcisnęły swoje piętno na mojej świadomości kulinarnej: polskiej, na której się wychowałem, hiszpańskiej, która pozwoliła rozwinąć mi skrzydła oraz szeroko pojętej kuchni azjatyckiej. Kuchnie te przenikały między sobą tak, aby uwolnić charakterystyczny piąty smak, czasami wyczuwalny od samego początku, a niekiedy dopiero na finiszu. Ten piąty element to umami. Smaki bowiem nie kończą się na słodkim, słonym, gorzkim i kwaśnym. Istnieje jeszcze 5 — umami, zwany mięsnym lub rosołowym. Jest to smak, który uzależnia (przez co mięsożercom tak trudno z niego zrezygnować). Ale w kuchni wegańskiej wcale o niego nie trudno! Z pomocą przychodzą grzyby, wodorosty, fermentowane warzywa, tempeh, sos sojowy, płatki drożdżowe i wiele innych. Część z tych składników została wykorzystana podczas warsztatów, aby pokazać, że kuchnia wegańska jest również umami (z japońskiego — pyszna).
Kilka słów ode mnie na ten temat możecie również usłyszeć w poniższym wywiadzie, który przeprowadziła ze mną Magdalena Mankowska z Kocham Jeść.
Zapowiedź warsztatów tak wszystkich nakręciła, że wolne miejsca skończyły się po pół godziny i nie zdążyłem nawet zareklamować ich na blogu! Dlatego w ramach wynagrodzenia przedstawiam Wam tę oto skromną fotorelację. A o smaku umami obiecuję Wam jeszcze więcej opowiedzieć!
Menu, które przygotowałem:
- Amouse-bouche: sakiewki z papieru ryżowego, a właściwie ich dekonstrukcja, bo nie chciały współpracować z marynowanym tempehem, buraczanym makaronem i chutneyem z truskawek. Podobny przepis znajdziecie tu (klik),
- Zupa: ajoblanco, czyli andaluzyjski chłodnik z migdałów i czosnku z winogronami, podrasowany płatkami drożdżowymi i oliwą z pestek dyni. Przepis na ajoblanco można znaleźć tutaj.
- Danie główne: wegańskie maki sushi z tradycyjnym i surowym „ryżem” (z kalafiora i słonecznika), „łososiem” z marchewki i „tuńczykiem” z buraka (warzywa marynowane w glonach nori, sosie sojowym, wędzonej papryce i oleju lnianym). Przepis na surowy ryż tutaj, a na wegańskie sushi można znaleźć tu.
- Deser: tosty francuskie z kremem z orzechów nerkowca z pastą miso i karmelizowanym rabarbarem. Przepis na tosty można znaleźć tu.
Z tego miejsca pragnę jeszcze raz podziękować wszystkim uczestnikom warsztatów za obecność, wszelkie pytania i sugestie i mam nadzieję, że do zobaczenia. 😉
PS. Na fanpejdżu czeka na Was mały konkurs.
6 komentarzy
Taaaka okazja spróbowania Twojej kuchni przeszła mi koło nosa…ech:/
Spokojnie, myślę, że to nie ostatnia taka okazja ?
Fajna impreza. Najchętniej spróbowałabym warzywnych rolek sushi. Czy to jadalne talerze?
Tak, talerze są jadalne 😉 A co do rolek, to niedługo podzielę się przepisem na nie ?
No to teraz pozostaje nam płakać, że akurat nas wtedy we Wrocławiu nie było :/
Haha, chyba tak, ale z pewnością to nie ostatni festiwal ani nie ostatnie warsztaty ?