Słowo hint to z angielskiego wskazówka, będąca jednocześnie nazwą bistro znajdującego się przy wrocławskim hotelu PURO. Już z automatu to słowo nam powinno mówić: „o, tutaj dobrze karmią”. Pragnę nadmienić, że specjalnie użyłem słowa „przy”, a nie „w”, bo HINT z pewnością nie jest typową hotelową restauracją. To zupełne jej przeciwieństwo. Tutaj nie ma miejsca na sztampowe stołówkowe dania, To miejsce z kreatywną, nieoklepaną kuchnią, które już od progu podpowiada, żeby się w nim zatrzymać. Swoista przemiana restauracji HINT w prawdziwą mekkę dobrej kuchni nastąpiła po wkroczeniu tam zdolnego duetu z BUCK.Studio, które z każdego miejsca potrafi stworzyć architektoniczną perełkę, w której chce się bywać (patrz: Nanan, Soczewka, Campo, Dinette). Ale dzisiaj nie o ich projektach będzie mowa, ponieważ korzystając z uroków ciepłych majowych wieczorów, zostałem zaproszony na kolację w pięknym ogrodzie hotelu PURO (wspominałem już Wam o nim kiedyś podczas festiwalu OKO na Wrocław).
Menu letnie, które obowiązuje już od czerwca, obfituje w ciekawe dania, będące interpretacją wielu kuchni w autorskiej odsłonie szefa Mateusza Izajasza. Wszystko jest piękne, kolorowe, pachnące i co najważniejsze bardzo smaczne. Nowa karta z pewnością nie wieje nudą i jest w stanie zaspokoić zarówno miłośników klasycznych smaków, jak i tych, którzy preferują kulinarne eksperymenty i podróże z widelcem po mapie. Znajdziemy w niej między innymi: nowozelandzkie muszle, angielskie muffiny z mięsem kraba, naleśniki z indykiem i serem Mimolette, żeberka wieprzowe z sosem BBQ z mango, kanapki z pastrami, homara, kolorowe sałatki, jak i oryginalne przekąski do piwa i drinków (tutaj warto również wspomnieć, że dzieła hintowych barmanów to prawdziwa petarda — sprawdziłem to już nie raz).
Co w nowym menu mnie zachwyciło? Chyba nie byłoby to przesadą, jeżeli powiedziałbym, że wszystko. Każde danie było nie tylko niesamowicie smaczne, ale w dodatku, w każdym odkrywałem coś nowego, czy to intrygujące połączenie smakowe, czy oryginalną formę podania. Popatrzcie choćby na angielskiego muffinina z mięsem z homara, krewetkami, jajkiem w koszulce sałatą i sosem holenderskim, czyż nie wygląda on wprost bajecznie? Czy nawet niby zwykłe kanapki z pastrami, coleslawem, cheddarem, aïoli i miodem gryczanym, powodujące, że ślina cieknie po pas. Jednak gdybym miał wybrać coś, co spowodowało we mnie największy efekt łał, to zdecydowanie byłyby żeberka (za którymi notabene specjalnie nie przepadam). Ale te były mięciusieńkie, z mięsem odchodzącym niemal samym od kości z fenomenalnym wprost sosem BBQ z mango. Dla mnie prawdziwe mistrzostwo świata.
Prawdę mówiąc, nie wiem, co mógłbym Wam więcej napisać, żeby zachęcić Was do odwiedzenia bistra HINT. Jeżeli same zdjęcia nie powodują u Was ślinotoku takiego, że już chcecie tam się wybrać, to może zachęci Was fakt, że przez całe lato można tam usiąść w pięknym ogrodzie w sercu miasta i zwyczajnie miło spędzić czas z przyjaciółmi na świeżym powietrzu, dzieląc się jedzeniem.
HINT Food&Drinks || Hotel Puro, ul. Pawła Włodkowica 6, Wrocław
4 komentarze
Ileż tu smaków i kolorów:)
Prawda, że pysznie i kolorowo? 😀
ale zabawnie, szukam sobie przepisów i znajduję recenzję restauracji w której pracuję ♥ zapraszamy ponownie!
Świat, a raczej Wrocław jest jednak mały 😉 Byłem już nie raz i pewnie jeszcze wiele razy wpadnę, więc może akurat się zobaczymy 🙂