Ach, cóż to była za pyszna niedziela! Pełna smaków i aromatów oraz nowo poznanych ludzi, którzy tak jak ja, kochają gotować, mówić i pisać o jedzeniu. Dwa dni już minęły, a ja nadal pozostaję pod ogromnym wrażeniem wydarzenia, w którym miałem zaszczyt uczestniczyć. A było to spotkanie niezwykłe – drugie urodziny najpyszniejszego miejsca na kulinarnej mapie Wrocławia.
Równo rok temu napisałem dla Was artykuł o Wrocławskim Bazarze Smakoszy – miejscu, w którym ludzie z ogromną pasją karmią nas prawdziwymi perełkami zarówno z naszej pięknej polskiej krainy, jak i różnych zakątków naszego globu, poszerzając nasze kulinarne horyzonty. Obok Bazaru nie można przejść obojętnie i wie o tym każdy szanujący się wrocławski smakosz. Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o samym Bazarze, to odsyłam do mojego artykułu sprzed roku lub na facebookową stronę organizatorów, a tymczasem opowiem Wam, jaka smakowita historia wydarzyła mi się w ubiegłą niedzielę.
Przywitała nas z uśmiechem szalenie sympatyczna Małgorzata Scheuer-Tyc – współkreatorka Wrocławskiego Bazaru, która zaprosiła nas do jednego z pomieszczeń chłodnej leżakowni Browaru Mieszczańskiego. Przy temperaturach na zewnątrz, przekraczających 30 stopni było to prawdzie ukojenie dla ciała i ducha. Spotkanie rozpoczęliśmy od nawodnienia organizmu i przygotowania naszych żołądków do uczty. Zapewnił nam to czajman z Wrocławskiej Czajowni, który zapoznał nas z całym ceremoniałem parzenia różnych odmian herbaty. Począwszy od pieczołowitej selekcji różnych gatunków, przez temperatury i sposoby parzenia oraz na ich właściwościach skończywszy. Spróbowaliśmy kilku odmian, jednak moje serce zdobyła ulubiona od zawsze japońska zielona herbata Gyokuro. Czajman dbał o nas przez cały ranek, serwując świeżo zaparzone napary.
Później przyszła pora na ucztowanie. Niezastąpiony Piotr Kucharski stał się przewodnikiem po naszym śniadaniowym menu i wprowadzał nas w zachwyt, serwując swoje niebanalne dania. Ucztę rozpoczęliśmy od lekkiej sałaty podanej w niezwykle oryginalny sposób, co możecie zaobserwować na zdjęciach. Nawet sama marchewka obtoczona w czarnym sezamie, smakowała lepiej niż niejedna marchew, którą jadłem w swoim życiu.
Następnie wyruszyliśmy w kulinarną podróż na nadmorskie wybrzeża. Kolejnym daniem była kasza bulgur, przyrządzona z niezwykłą pieczołowitością, jeśli chodzi o szczegóły. Kolejne kęsy różnych ryb w połączeniu ze słodko-słoną kaszą, przypominającą wyglądem piaszczyste plaże, wprowadziły nas w prawdziwą ekstazę. Rozochoceni przystawkami wołaliśmy: jeszcze, jeszcze!, a Szef Kuchni, pobudzony naszym apetytem, zaserwował nam kolejne arcydzieło – stir-fry z sezonowych warzyw z ogórkiem małosolnym, cypryjskim serem halloumi i hiszpańską chorizo. Wszystko świeże, smaczne i pachnące. Warto w tym miejscu również zaznaczyć, że wszystkie produkty pochodziły od sprzedawców z Bazaru.
Po takiej uczcie przyszedł czas na kawę i degustację yerby mate. Borys Bińkowski z Pizca del Mundo opowiedział nam o uprawach, wypalaniu i parzeniu różnych odmian czarnego trunku. Chyba nikt inny w moim życiu nie mówił o kawie z taką pasją i zaangażowaniem. Borys zna całą historię produktu – od etapu hodowli i zbiorów, przez przechowywanie i wypalanie, a skończywszy na mieleniu i parzeniu. Co więcej, zna ją osobiście – dużo podróżuje, rozmawia z plantatorami i wie o każdym ziarnku więcej, niż mogłoby się Wam wydawać. Specjalnie dla nas przyrządził kilka najwyższej klasy odmian kaw fair trade, gdyż sprawiedliwy handel to podstawa dla Pizca del Mundo. Dodatkowo mieliśmy okazję spróbować kilku rodzajów yerba mate. Mój absolutny faworyt to yerba z karmelem i mlekiem – coś wspaniałego.
Jak wiadomo, porządna filiżanka kawy nie może odbyć się bez deseru. Jak się później okazało – wybitnego. Zaserwowano nam doskonałą tartę z czekoladowym ganache i bitą śmietaną z jogurtu. Później przyszła kolej na ręcznie wyrabiane praliny – małe dzieła sztuki. Jako czekoladoholik z krwi i kości, czułem się prawdziwie ukontentowany.
Podczas degustacji mieliśmy również okazję spróbować bogatej konfekcji serów, zebranej przez bazarowych dostawców. Moje serce podbiły parmezan i grana padano, serwowane z akacjowym miodem, tak, jak zwykło się to robić w Toskanii. Już teraz mogę uznać to połączenie za jedno z moich największych odkryć kulinarnych tego roku.
Każdy ze śniadaniowiczów został obdarzony również upominkiem od Katarzyny Gubały – redaktor naczelnej wspaniałego magazynu Slowly Veggie!, który od marcowego numeru zdobywa nasze serca i roślinożerne żołądki. Gorąco zachęcam Was do lektury, bo to pierwszy taki magazyn o kuchni wegetariańskiej i wegańskiej na Polskim rynku. Ja zostałem całkowicie zielono zainspirowany. Zapraszam do kiosku, na facebooka oraz na stronę internetową magazynu: www.slowlyveggie.pl.
Po śniadaniu wyszedłem bogatszy o nowe doświadczenia kulinarne i znajomości z ludźmi, którzy z pasją tworzą we Wrocławiu coś niesamowitego. Spędziliśmy naprawdę przepyszny poranek w doborowym towarzystwie. Sam Bazar, co potwierdzam ponownie, jest miejscem absolutnie must visit dla każdego szanującego się smakosza. Pamiętajcie, jesteśmy tym, co jemy, a w żadnym innym miejscu we Wrocławiu nie znajdziemy tylu produktów ekologicznych i regionalnych. Sprzedawcy i organizatorzy stają na głowie, by nam dogodzić i poszerzyć nasze horyzonty. Naprawdę jest w czym wybierać. Nie wierzycie, przekonajcie się sami!
Na samym końcu pragnę również z całego serca podziękować organizatorom – Małgorzacie i Tomaszowi za zaproszenie na wspólny urodzinowy posiłek. To był dla mnie ogromny zaszczyt i bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć w tak doniosłym wydarzeniu.
Wszystkich spragnionych nowych doznań kulinarnych gorąco zachęcam do odwiedzin. Bazar czynny jest w każdą niedzielę od 10 do 16 w Browarze Mieszczańskim przy ulicy Hubskiej. Odsyłam również do facebooka.
Dodatkowo zajrzyjcie do chłopaków z Czajowni i Pizca del Mundo po wspaniałe kawy i herbaty. Tutaj macie ich namiary – Czajownia Wrocław: www.czajownia.pl + facebook oraz Pizca del Mundo: www.pizcadelmundo.pl + facebook.
No i nie zapomnijcie odwiedzić również Piotra Kucharskiego w jego studio: piotrkucharski.com oraz na facebooku.
16 komentarzy
Super relacja, zazdroszczę udziału w takiej imprezie! 🙂
Mogę tylko potwierdzić, że jest czego zazdrościć 😀
Wow trzeba przyznać, że całość robi ogromne wrażenie 😀 Bardzo chciałybyśmy takie miejsce odwiedzić 🙂
Jeśli kiedykolwiek będziecie we Wrocławiu, to koniecznie musicie tam wpaść. Mogę Was wtedy nawet oprowadzić po tym pysznym miejscu 🙂
Dwa razy nie mów, bo wybieramy się do Wrocławia na mgr 😀
O, super! Gorąco polecam, bo Wrocław to super miejsce 😉 Jak coś to dawajcie znać i mogę robić za Waszego przewodnika po mieście 😀
Fantastyczna sprawa taka impreza! Tyle pyszności 🙂
Było przecudownie i przesmacznie to prawda 🙂
Wspaniała impreza. Cudowne miejsce warte odwiedzenia 🙂 no i te wszystkie pyszności. Po prostu super 🙂
Tak, Bazar Smakoszy to miejsce naprawdę niezwykłe i stanowczo warte odwiedzenia 🙂
Fantastyczne zdjęcia 🙂
Dziękuję Ewa 🙂
chyba Ci zazdroszczę,
Nie na bank Ci zazdroszczę 😀
Haha, wcale się nie dziwię. Było przewspaniale 😀
Bardzo dobrze mi się czytało twoją relacje i dzięki tobie na mojej liście must see z Wrocławia znalazło się właśnie to miejsce. Zdjęcia piękne – wszystko wygląda smakowicie :}
Dzięki Zulu! I tak, absolutnie polecam Bazar Smakoszy. Tego miejsca nie można pominąć przy odwiedzinach Wrocławia 😉