11,1K
W zimie lubię przede wszystkim dwie rzeczy — śnieg i grzaniec. Ten pierwszy za to, że tworzy niepowtarzalną atmosferę, a ten drugi za to, że pozwala nie odmrozić sobie wszystkich członków ciała i jak nic innego potrafi wprowadzić w cudowny świąteczny nastrój. Moją ulubioną wersją grzanego wina jest ta z dalekiej północy. Ten cudowny trunek o burgundowej barwie i zapachu pomarańczy oraz korzennych przypraw to grzaniec nad grzańcami. Świetną sprawą są również rodzynki i migdały, które do glöggu się dodaje. Fajnie nasiąkają one winem i korzennym aromatem, sprawiając prawdziwą radość, gdy zostają na dnie szklanki po już wypitym trunku. W mojej wersji przepisu zachęcam do przygotowania glöggu na słodkim winie, dzięki temu unikniemy zbędnego dodatku cukru, a odrobina miodu będzie wystarczająca. A jeśli już rozsmakujecie się w domowym grzańcu to koniecznie wypróbujcie wersję z Porto — nie ma ona sobie równych!
SKŁADNIKI
- butelka słodkiego czerwonego wina (polecam Porto)
- 2 słodkie pomarańcze
- 2 laski cynamonu
- 2 gwiazdki anyżu
- 5 pestek kardamonu
- 5 goździków + kilkanaście do ozdoby
- kawałek kłącza imbiru
- 4 garście obranych migdałów
- 4 garście rodzynek
- 2 łyżki miodu
- cukier (opcjonalnie do smaku)
PRZYGOTOWANIE
- Do rondelka wlej wino. Z 1 pomarańczy wyciśnij sok, dodaj go do wina. Włóż przyprawy: cynamon, anyż, kardamon, goździki i pokrojony na plasterki imbir oraz rodzynki. Gotuj na małym ogniu, nie doprowadzając do wrzenia.
- W tym czasie drugą pomarańczę delikatnie wyszoruj i pokrój w półksiężyce, na wierzch skórki powbijaj goździki. Do każdej szklanki włóż garstkę migdałów i dwie cząstki pomarańczy.
- Gorący grzaniec posłodź miodem i ewentualnie cukrem, jeśli uważasz, że jest za mało słodki. Przecedź go przez sito i rozlej do szklanek. Podawaj natychmiast. Skål! - na zdrowie!
Zrobiłeś/zrobiłaś ten przepis?
Pochwal się efektami i otaguj mnie na Instagramie: @food_square
38 komentarzy
Idealny na Święta 🙂
Jak najbardziej 🙂
Pycha 🙂 Straszną mam ochotę w tym roku na grzańca, ale niestety nie mogę. A twój tak bosko wygląda.. Mniam !
Zawsze można pokombinować z grzanym sokiem, np. żurawinowym 🙂
Uwielbiam takie napoje zimą <3
Och tak, zimą są idealne 🙂
Akurat alkohol omijamy szerokim łukiem 🙂
Szkoda, bo grzaniec jest pycha, ale rozumiem wybór 🙂
Przyznam, że jestem jedną z niewielu osób, która nie lubi grzańca 🙂 Ale nie mogę napatrzeć się za to na zdjęcia. Świetny klimat, szczególnie drugie ujęcie wpadło mi w oko 🙂
Udam, że nie widziałem pierwszego zdania, haha 😛 I dziękuję bardzo za komplement, zwłaszcza, że od pochodzi on od tak utalentowanej fotografki jak Ty 😉
PS. Drugie też najbardziej mi się podoba 😉
Pamiętam, że piłam go kiedyś na degustacji w sklepie DUKA i to była jedna z najpyszniejszych rzeczy EVER. Domowy musi być jeszcze lepszy!
Na pewno, w końcu domowe rzeczy rządzą 😀
PS. Żałuję, że jak ja zaglądam do Duki to nigdy go nie rozdają 🙁
Po prostu uwielbiam <3
To mamy coś wspólnego! 😀
Wygląda obłędnie! <3
Dzięki Sosna 😉
SUPER! JAKIE KOLORY!
Dobrane tak, aby jak najlepiej oddać świąteczny klimat 😉
Ja też uwielbiam śnieg i jestem załamana, że kolejne Święta nie będą białe 🙁 Grzaniec – też kocham. Zawsze lubiłam go pić na festynach świątecznych i w Boże Narodzenie też go sobie robiliśmy. W tym jednak karmię synka i muszę się obejść smakiem.
Ah, co zrobić. Śnieg w Święta to już rzadkość, powoli oswajam się z tą wizją. 🙁 A w obecnej sytuacji polecam Tobie przyrządzić w podobny sposób sok z żurawiny 😉
Wstyd się przyznać, ale choć lubię grzańca, do tej pory nie próbowałam oryginalnej wersji skandynawskiej 😉 Nie przepadam za gotowcami, restauracyjnym też czegoś brakuje. Za to domowego nie odmówię, zwłaszcza po całodniowym szusowaniu na stoku czy spacerowaniu podczas siarczystego mrozu. Co prawda na razie nie ma ani śniegu ani ujemnych temperatur, ale ten przepis z pewnością wypróbuję. Jeśli pozwolisz, skopiuję też sposób podania, bo na zdjęciach wygląda obłędnie! Pozdrawiam
W takim razie gorąco polecam, bo moim zdaniem to jedna ze smaczniejszych wersji. I jak powszechnie wiadomo, wszystko, co domowe jest najlepsze. 🙂 Dziękuję za komplement i cieszę się, że zainspirowała Ciebie moja propozycja podania. 🙂
Już sam jego widok rozgrzewa:)
Cieszy mnie to bardzo 😀
U mnie też w ulubionych przepisach jest grzane wino. Trochę wstydzę się je pić gdy nie jest jesienno-zimowa aura, ale najchętniej wciągałabym przez cały rok 🙂 No chyba, że jest upał to wtedy Sangria 😀 Pozdrawiam wrocławianina 🙂
No właśnie: zimą glögg, a latem sangria albo vino tinto de verano! Pozostałe pory roku to już w zależności od aury 😀 Haha i też skądś znam ten problem, bo najchętniej nosiłbym grzańca ze sobą cały czas w termosie 😀
Uwielbiam 🙂 z chęcią bym teraz wypiła 🙂
To tak jak ja 😀
Pyszności!
Wiadomo! 😀
My po raz pierwszy spotkaliśmy się z glöggiem, kilka lat temu gdy przygotowywaliśmy wigilię dla grupy osób uczących się języków skandynawskich i okazało się, że bez tego trunku wigilia będzie niemożliwa.
Trudno mi się dziwić! W końcu kulturę najlepiej poznaje się poprzez kuchnię, a glögg to tylko dowód na to 😀
Od roku zabieram się do przygotowania tego pysznego trunku. W karnawale muszę w końcu zrobić!
Gorąco polecam! I chyba najfajniejsze jest w nim to, że można się nim raczyć przez całą zimę, a nie tylko od Święta 🙂
Grzaniec śnieg, to jest to co lubię.
Na taki mróz jak obecnie, idealny.
Pozdrawiam serdecznie:)
Och tak, obecnie taki grzaniec sprawdza się znakomicie! Kubek w dłoń plus ciepły kocyk i godzinami można się wpatrywać w ten biały puch na zewnątrz <3
Razem z mężem często robimy grzanca zimą,ale nigdy nie dodawalismy Asyżu i kardamonu. Następnym razem to poprawimy 🙂
Grzaniec z Asyżem? To coś nowego, haha. 😀 Ale sądzę, że to autokorekta spłatała takiego psikusa. 😉 Sądzę, że musicie wypróbować, bo te przyprawy nadają niepowtarzalnego aromatu 😉