SKŁADNIKI
Bulion:
- 3 marchewki
- 2 cebule
- 1 pietruszka
- kawałek selera, korzeń
- 1 łodyga selera naciowego
- 1 por
- 5 cm korzenia imbiru
- 4 ząbki czosnku
- 2 liście laurowe
- 4 ziela angielskie
- 1 łyżeczka czarnego pieprzu w ziarnach
- kilka glonów kelp
- 1 łyżka oleju sezamowego
- 1,5 litra wody
- 3 łyżeczki pasty miso
- 2 łyżki wina mirin
- 2 łyżki jasnego sosu sojowego
- 1 łyżka jagód goi
Marynowane tofu:
- 1 kostka wędzonego tofu (300 g)
- 1 łyżeczka płatków chili
- 2 ząbki czosnku
- 2 cm korzenia imbiru
- 1 łyżeczka sezamu
- 1 łyżeczka oleju sezamowego
- 1 łyżka jasnego sosu sojowego
Dodatki:
- 300 g makaronu do ramenu
- tuzin grzybów shiitake
- kilka grzybów mun
- 2 łyżeczki glonów watakame
- 1 pęczek szczypiorku
- kiełki fasoli mung
- jajka ugotowane na twardo
- zielony ogórek
- czarny sezam
PRZYGOTOWANIE
Bulion
- Wszystkie warzywa umyj i obierz. Ząbki czosnku pozostaw w łupinach i rozgnieć je nożem. Jedną cebulę posiekaj. Drugą przekrój na pół i opal nad gazem aż częściowo się zwęgli. (To trik wykorzystywany w mojej rodzinie, który nadaje rosołowi głębi). Imbir pokrój na plasterki. Pozostałe warzywa możesz ponacinać lub poprzekrawać na mniejsze części.
- W dużym garnku rozgrzej olej sezamowy i wrzuć posiekaną cebulę, czosnek, imbir oraz przyprawy — listki laurowe, ziele angielskie i czarny pieprz. Smaż przez kilka minut — to pozwoli wydobyć ich aromat. Następnie wlej 6 szklanek wody (1,5 l) i wrzuć wszystkie warzywa oraz glony kelp. Przykryj szczelnie pokrywką i poczekaj, aż woda niemal się zagotuje. Następnie zmniejsz ogień do minimum, uchyl nieco pokrywkę i gotuj przez 1,5 godziny. Wywar nie może gotować się zbyt mocno, powinien "pyrkać".
- W tym czasie przygotuj marynowane tofu i warzywa. Gdy bulion będzie gotowy, przecedź go przez sito. Możesz pozostawić niektóre warzywa, które lubisz. Ja zawsze wybieram marchew i opalaną cebulę. Wyjmij również glony kelp i pokrój je np. w paski. Umieść z powrotem w rosole.
- Dodaj pastę miso, wino mirin oraz sos sojowy i wsyp jagody goi. Wymieszaj dokładnie i spróbuj. Podane przeze mnie ilości są orientacyjne, dlatego wywar dopraw po swojemu. Możesz go również wzmocnić warzywnym bulionem w proszku.
- Tofu pokrój w niedużą kostkę i umieść w misce. Czosnek i imbir zetrzyj na tartce i dodaj do sera wraz z pozostałymi składnikami. Wymieszaj wszystko i odstaw na przynajmniej 30 minut.
- Przed podaniem smaż chwilę na patelni (już bez tłuszczu, bo dodaliśmy go do marynaty).
Dodatki
- Grzyby mun i shiitake należy przed spożyciem namoczyć i ugotować. Ja zalewam je wrzątkiem (osobno) i odstawiam na kwadrans. Następnie gotuję w niewielkiej ilości wody (ok. 10-15 minut). Ów wodę możesz dodać później do wywaru — będzie bardziej aromatyczny. Grzyby mun pokrój w paski, shiitake pozostaw w całości.
- Glony watakame zalej niewielką ilością letniej wody i również odstaw na kwadrans. Następnie odcedź je i pokrój w paski. Pamiętaj, że ich objętość rośnie 10-krotnie, dlatego 2 łyżeczki na podaną ilość bulionu w zupełności wystarczą!
- Ugotowane na twardo jajka poprzekrawaj na połówki. Ogórka pokrój w plastry (razem ze skórą), a szczypiorek posiekaj.
- Makaron ugotuj wg przepisu na opakowaniu. Możesz wykorzystać klasyczny pszenny makaron do ramenu lub dowolny inny w japońskim, lub chińskim stylu, np. undon lub soba.
- W okrągłej miseczce umieść makaron, a następnie wszystkie dodatki. Ich ułożenie to już kwestia Twojej inwencji.
- Następnie zalej wszystko gorącym wywarem i gotowe! Pamiętaj, że ramen wcinamy pałeczkami, a płyn siorbiemy prosto z miseczki. Smacznego!
46 komentarzy
Nietypowy, ciekawy 🙂
I dodam, że warty wypróbowania 😉
Wygląda bardzo apetycznie i chętnie bym spróbował, bo mnogość kolorów przyciąga i przywodzi mi na myśl wiosnę 🙂
Gorąco więc zachęcam do wypróbowania przepisu! I to prawda, ramen to swoisty łącznik między zimą – rozgrzewająca zupa, a wiosną – kolorowe dodatki 😉
Dziś mam tradycyjny rosół na chorobę, ale taki jest bardzo kuszący:)
Tradycyjny nie ma sobie równych! Ale na chorobę polecam ramen – imbir w nim zawarty działa cuda 😉
Wygląda pięknie , ciekawi mnie jego smak 🙂
Musisz więc spróbować zrobić 😉
zjadłabym taką miseczkę! 🙂
Zapraszam, może jeszcze coś zostanie 😀
O bardzo ciekawie i apetycznie wygląda to danie, spróbowałabym jak smakuje 🙂
Musisz w takim razie koniecznie ugotować 😉
Taki rosół to ja mogę codziennie jeść<3
To tak jak ja (a zup niby nie lubię) 😀
Na bogato:)
A jakże! Jak szaleć, to szaleć 😀
rany chłopie, jak możesz zachwycać się norweską czekoladą jak ty takie cuda na blogu przedstawiasz! oddam 10 czekolad za taką malutką chociaż miseczkę zupy na spróbowanie (swoją drogą miseczka też urocza:))
ehh zawsze ale to zawsze twierdziłam, że mężczyźni to najlepsi kucharze pod słońcem. Tym oto sposobem wpadam w kulinarne kompleksy:)
Bo mi w gruncie rzeczy niewiele do szczęścia potrzeba, a taką czekoladą łatwo mnie przekupić. 😀 Sądzę, że jedna nawet wystarczy. 😉 A miseczka akurat pochodzi z pewnego skandynawskiego sklepu. Też ją uwielbiam. 😀
Co do ostatniego stwierdzenia to trudno jest mi się z nim nie zgodzić, chociaż i tutaj warto pamiętać, że praktycznie każdy kucharz-mężczyzna wyniósł pierwsze nauki z rodzinnego domu, gdzie zwykle gotują nasze babcie i mamy. A więc miłość do gotowania i podstawy tej sztuki to zasługa kobiet. Zaś mężczyźni po prostu mają większą odwagę w kuchni i pozwalają sobie na nietradycyjne podejście. 🙂
fajnie, że przygotowałeś wegetariańską wersję ramenu 🙂 kiedy jadłam jeszcze mięso próbowałam ramenu z kurczakiem podobno w znakomitej restauracji japońskiej w Warszawie i niestety jego smak mnie nie zachwycił. Był dla mnie "zbyt mięsny", zbyt aromatyczny. Twojej wersji spróbowałabym bardzo chętnie 🙂
Bo pewnie jak zauważyłaś wolę unikać mięsa tam, gdzie to nie jest konieczne 😀 Chociaż ramen na rosole z kury lub kaczki nie ma sobie równych. I doskonale rozumiem o co Ci chodzi, też wolę lżejsze zupy, lecz o bogatym aromacie pochodzącym z warzyw i przypraw.
Ale czaaaaaad! Pięknie wygląda, już od kilku miesięcy w moim notesie przepisów do przetestowania mam ramen właśnie, ale Twój wygląda bezkonkurencyjnie. Gdzie dorwać pastę miso? Szukam i szukam i znaleźć nie mogę, chyba przyjdzie mi zamówić przez neta ;<
W takim razie czas najwyższy zrobić! 😀 No i oczywiście na pierwszy raz polecam mój przepis. 😉
Zaś pastę miso można dostać albo w sklepie internetowym, o którym wspomniałem w poście, albo w każdym sklepie z żywnością orientalną i azjatycką. Chociaż ostatnio jest też dostępna we wszelkich delikatesach i marketach na półce z "akcesoriami" do sushi. 🙂
Ale pyszności, nie mogę się napatrzeć :))
Dziękuję! I zachęcam do wypróbowania przepisu 🙂
Podoba mi się twoja wariacja na temat ramen – wygląda prze- prze- pysznie ! 🙂 Ja swój pierwszy zrobiłam 4 lata temu, jak tylko zaczęłam prowadzić bloga, ale zdjęcie było wtedy niezachęcające 🙂 Z kolei jeśli chodzi o składniki, nie próbowałam jeszcze w tym daniu świeżego ogórka. Używam też makaronu chow mein – tak mnie nauczyła koleżanka z Japonii, bo akurat u niej w domu takiego makaronu używa jej mama. Ale to prawda, że wariacji tej zupy jest tyle co samych ją gotujących 🙂 I tak jak powiedziałeś, że właśnie to jest w tym daniu piękne, że można je tworzyć za każdym razem inaczej – czyż to nie wspaniałe, że pobudza w nas taką kreatywność? :}
Ja w sumie wrzucam do niego to, co akurat mi się nawinie. A że brakowało mi jakiegoś zielonego akcentu, to ogórek wydawał się świetnym wyborem. 😀 Chow mein też się świetnie sprawdza jak w zasadzie wszystkie ekspresowe azjatyckie makarony. 😉 I zdecydowanie to pobudzanie tej kreatywności jest w takich daniach najwspanialsze. Do polskiego rosołu pewnie bym się nie odważył wrzucić takich składników, a przecież wcale tak mocno się on nie różni. 😛
Zastanawia mnie gdzie podział się ten rosół, bo widzę same warzywa ;p
Ale takie jest najlepszy. Konkretny, a nie sama "woda" 😀
Jak to gdzie? Przecież sięga on aż po same warzywa! 😛 No i właśnie to ma być konkretne męskie danie, a nie woda z makaronem xD
Naprawdę na wypasie, więcej treści niż lania wody. Pycha 🙂
I o to chodzi! Wody można napić się ze szklanki. 😀 A ramenem trzeba się najeść. 😀
To wszystko wygląda tak cudownie, że my nawet jak rosołu nie lubimy to pewnie na miskę ramen byśmy się skusiły 😛
No ja myślę! Takiej zupie nie można się oprzeć 😀
HMMM Najgorzej to z tymi dodatkami. Zwłaszcza z tymi grzybami. O shitake uczyłam się na studiach i wiem, że są to bardzo zdrowe grzyby i często stosowane właśnie w kulturze azjatyckiej!
Skoro mówisz, że są takie zdrowe, to czemu piszesz, że najgorzej? Bo nie rozumiem. 😛 Zaś co do ich właściwości prozdrowotnych to za wiele nie wiem, ale chyba będę musiał tę wiedzę poszerzyć. 🙂
jaaa..! Zawsze chciałam spróbować Ramenu, ale samam bałam się go przygotowywać- nie wiem, do końca jak doprawić, albo jakich dodatków użyć, aby się nie zrazić 🙂
Wygląda bosko.. 🙂
Jeśli nie chcesz się zrazić na początku to polecam ugotować zwykły polski rosół tylko go nie solić, a na koniec dodać pastę miso i sos sojowy. Później już możesz szaleć z dodatkami wg własnego uznania 😉
Cudnie! My też ostatnio gotowałyśmy ramen, ale nadal czeka w przegródce "do opublikowania" 😉 A marynowane tofu.. brzmi bardzo zachęcająco 🙂
Ooo! To będę czekał na Waszą wersję ramenu! 😀 Co do tofu, to gorąco polecam. Ja już je tak od lat marynuję i muszę przyznać, że jestem od niego uzależniony. 😀
Wygląda bardzo apetycznie, bogactwo smaków i aromatów 🙂
Och tak, smaku tej zupie na pewno nie brakuje 😀
Wygląda obłędnie, ale rosołu z jajkiem to jeszcze nie jadłam , jak dla mnie to prawdziwa kuchnia fusion 🙂
Bo to taki nieklasyczny rosół. 😀 A jakby nie patrzeć to jajka w naszym rosole też są, wprawdzie w makaronie, ale jednak. Oczywiście żartuję 😀
Ramen to moje ulubione danie, na kaca zawsze udaje się do sushi wesoła w warszawie, nie ma lepszej rzeczy na świecie wtedy.
Nie znam tego miejsca, ale może przy okazji kolejnej wizyty w Warszawie uda mi się sprawdzić 🙂
Hej Łukaszu.
Ile czasu gotujesz grzyby shiitake?
Dziękuję Ci za przepis. Jutro gotuję swój pierwszy ramen i to jeszcze dla gości :).
Pozdrawiam!
Cześć Agnieszko! Wystarczy 10-15 minut do miękkości. Już dopisuję informację do przepisu, bo faktycznie jej zabrakło. 🙂