Są we Wrocławiu miejsca wyjątkowe. Tak wyjątkowe, że wspominamy je tygodniami, miesiącami, a potem wracamy. Niekiedy wracamy nawet wcześniej; z tęsknoty za smakami, które nas oczarowały, czy atmosferą, która przeniosła nas do innego świata: na przykład z wrocławskiego rynku prosto na skąpane w słońcu lizbońskie ulice. Tak właśnie jest z Taszką. Restauracją, którą zdecydowanie nie jest tylko miejscem, do którego idziemy, aby zaspokoić głód. Taszka jest czymś więcej — pocztówką z półwyspu iberyjskiego, którą wysłał nam przyjaciel wraz z pozdrowieniami z Lizbony, wspomnieniem naszych ostatnich wakacji, kiedy to zajadaliśmy się Pasteis de Belem, czy smakiem porto z małej winiarni. Taszka to wehikuł, który momentalnie transportuje nas prosto do pięknej Portugalii, gdzie królują petiscos, wino i rytmy fado.
To, co w Taszce ogromnie mnie ujęło to niepowtarzalne wnętrze, tak różne od wszechobecnie panującego scandi i industrialu. Już od wejścia przenosimy się na sam kraniec Europy. Witają nas taszkowe azulejos (charakterystyczne ceramiczne kafle malowane na niebiesko), korkowe hokery, drewniane stoły, piękne krzesła, czy jaskółki na ścianach. Dodatkowo trudno nie zauważyć ściany pełnej specjalnie wyselekcjonowanych win z najlepszych portugalskich winnic z regionów Douro, Bairrada i Dão wraz z moim ukochanym Alvarinho na czele. Amor da primeira vista! Jednakże Taszce nie tylko wnętrze jest piękne — wszelkie naczynia: kieliszki, czy talerze, na których serwuje się tutaj dania, zostały starannie dobrane, co dodatkowo podnosi poziom wrażeń estetycznych i pozwala obcować z wszechobecnym pięknem.
Od strony kulinarnej Taszka może poszczycić się wyborem portugalskich dań, którym szczyptę nonszalancji i modernizmu zaszczepił szef kuchni Nuno Matos (wcześniej również Carlos Santiago). Tutaj warto wspomnieć, że Nuno swoje doświadczenie zdobywał w tak znamienitych restauracjach, jak The Fat Duck, czy duńskiej Relæ. Taki szef kuchni we Wrocławiu to prawdziwy skarb! Wykreowane przez niego dania w większości nie przypominają tradycyjnych potraw, lecz bazując na oryginalnych recepturach, korespondują z nowoczesną kuchnią. Pojawiają się w nich również inspiracje kulinarne z Azji, czy Ameryki Łacińskiej. To sprawia, że kuchnia w Taszce jest jedyna w swoim rodzaju.
Otwierając taszkowe menu, znajdziemy w nim przede wszystkim selekcję wspaniałych pesticos — przekąsek, które towarzyszą rozkoszowaniu się winem w gronie przyjaciół. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują tradycyjne krokiety z bacalhau (dorsza), w których pod chrupiącą skórką skrywa się kremowe wnętrze, tosty z tuńczykiem i kremem z awokado, sezamem, rzodkiewką i olejem z chili — dla mnie totalna eksplozja smaków oraz fenomenalna meksykańska ośmiornica aguachile z awokado, piklami z szalotki, ogórkiem i olejem z habanero. Nie brakuje tutaj również pieczywa z najlepszą portugalską oliwą, od której trudno się oderwać.
Na koniec uczty możemy zamówić jeden z dwóch oryginalnych deserów: z jabłkiem, składający się z kremu jogurtowego, pistacji, jabłkowej granity i oliwy z oliwek lub z popcornu, który został skomponowany z popcornowego kremu, klementynek, bezy chmielowej oraz dżemu z oliwy z oliwek. Moja rada jest taka, że najlepiej zamówić od razu oba na raz — są tak dobre! Oczywiście jako najlepsze sobremesa sprawdzi się tradycyjne lizbońskie ciastko — pastel de nata (przedstawione na głównym zdjęciu). Podane na ciepło z odrobiną cynamonu wprawi każdego w prawdziwy błogostan.
Myślę, że nic więcej nie pozostaje mi do dodania, może poza tym, że obok jedzenia może zaznać tutaj czasami trochę portugalskiej kultury, na przykład podczas koncertu João de Sousa. Jeśli do upragnionego urlopu Wam jeszcze daleko lub zmęczeni jesteście zimną wiosną, musicie Taszkę koniecznie odwiedzić! To prawdziwa Portugalia w sercu miasta!
taszkaTaszka || Rynek 53/55, Wrocław