Gdy tylko dostałem zaproszenie na imprezę do McDonald’s już na wstępie miałem mieszane uczucia. Jedzenia w sieciówkach, a tym bardziej fast-foodowych po prostu unikam. Właściwie nawet specjalnie mnie tam nie ciągnie, po prostu uważam, że nie mam tam czego szukać. No, chyba że wyląduję nagle w środku nocy w obcym mieście, w którym w promieniu kilku mil nie znajdę nic lepszego. Wtedy idę do Maka, bo wiem czego się tam spodziewać. Jedno jest jednak pewne — McDonald’s czuje potrzebę zmiany ze względu na zmieniający się rynek i większą świadomość i wymagania konsumentów. Jednak czy aby na pewno nowo obrana droga jest kluczem do sukcesu? Postanowiłem to sprawdzić!
Skomponuj swój smak
Create Your Taste to nowe rozwiązanie dostępne w sieci z żółtą literką „M” w logo. Co ono oznacza dla przeciętnego Kowalskiego? A to, że może on podejść do ekranu multimedialnego i stworzyć własnego burgera od podstaw. „Ty komponujesz — a my przygotowujemy” — tak brzmi chwytliwe hasło reklamowe. Tym samym McDonald’s przy ul. Bardzkiej we Wrocławiu, obok lokali w Kielcach i Warszawie, stał się piątym miejscem w Polsce oferującym tę możliwość.
Z czym to się je?
Cena podstawowego burgera wynosi 17,50zł. W nią mamy wliczone: ćwierć funta wołowiny i wszelkie dodatki (oprócz dodatkowego mięsa) wymienione poniżej. Komponowanie własnego burgera składa się z 5 kroków:
- Pieczywo: chrupiąca pszenno-żytnia bułka lub maślana brioche do wyboru
- Mięso: burger wołowy (maksymalnie 3 sztuki, pierwsza w cenie, kolejne po 5 zł) i bekon (maksymalnie 5 sztuk po 2,50 zł).
- Ser (maksymalnie 3 porcje do wyboru): topiony, topiony z papryczką lub naturalny cheddar i ser cesarski.
- Dodatki (do 8 porcji do wyboru): pomidor malinowy, grillowane pieczarki, sałata lollo bionda, nachosy, papryczki jalapeño, burak marynowany, czerwona cebula, słodkie pikle,
- Sos (3 porcje do wyboru): sos Big Mac, ketchup, pikantna salsa jalapeño, musztarda amerykańska, sos musztardowo-chrzanowy, sos majonezowy, pikantna salsa pomidorowo-paprykowa i sos majonezowo-cytrynowy.
Później decydujemy się jeszcze czy chcemy to wszystko solo, czy w zestawie z frytkami i napojem za dodatkową opłatą w wysokości 8 zł. Następnie pobieramy lokalizator z numerkiem i siadamy do stolika, czekając na kelnera [sic!], który przyniesie nasze zamówienie. U nas przygotowanie zamówienia trwało mniej niż 10 minut, więc należy się duży plus za sprawną obsługę. Zasadę działania kreatora można prześledzić na sucho tutaj.
Skomponowane własnoręcznie burgery przynoszone są na ładnych drewnianych deskach z koszyczkiem frytek i napojem. Co by nie powiedzieć wygląda to estetycznie i jest zgodne z najnowszymi trendami. McDonald’s tym samym przestaje być tylko barem szybkiej obsługi, a pisanie słowa restaurant po jego nazwie nie boli już tak bardzo.
Veni, vidi, spróbowałem, ale chyba nie wrócę
Co do smaku samych burgerów to nie wydają mi się one być niczym zaskakującym. Przypominają one klasyczne kanapki dostępne w stałej ofercie, tylko z fajniejszym przybraniem. Skomponowany własnoręcznie burger średnio mi smakował (może za słabo zastanowiłem się nad dokonanymi wyborami), zaś burger, przyniesiony na wstępie przez kelnerów był całkiem spoko, ale niczego też nie urywał. Mimo że nie mam zbyt dużego doświadczenia, bo w Maku stołuję się raczej od wielkiego dzwonu, to smak ichniejszego mięsa, jak i sosów jest mi znany. Dostępne w nowej ofercie bułki i dodatki są raczej w porządku. Klasyczne i takie, że każdy znajdzie coś dla siebie. Szczególnie na duży plus zasługują tutaj buraczki marynowane, które uwielbiam. Jednak uważam, że największym minusem nowego podejścia jest tak mały wybór samego mięsa. Bądź co bądź, to podstawa burgera! Sam bekon jest dobry i odpowiednio wysmażony, jednak wołowina ta sama, co we wszystkich kanapkach bez możliwości wyboru stopnia wysmażenia. Nudą wieje na kilometr. Domyślam się, że ma to ułatwić pracę na kuchni, bo już odtwarzanie skomponowanej kanapki przez pracowników zajmuje trochę czasu (stąd pewnie wyższa niż przy standardowych zamówieniach cena), ale tworzy to wyłącznie iluzję wyboru. Tak naprawdę mamy do czynienia z tym samym hamburgerem, jak zawsze i tylko z dodatkami możemy nieco poszaleć. Niby fajnie, ale jednak czegoś brak. Dla mnie McDonald’s dalej pozostanie sieciówką oferującą mdłe, schematyczne i po prostu nudne jedzenie. Nowa oferta niby jest fajna i nowatorska, ale jak dla mnie to tylko gratka dla tych, co jarają się nowinkami. Pod względem organizacyjnym nie mogę niczego zarzucić, bo zarówno sam proces zamawiania jest miły i przyjemny, a obsługa na wysokim poziomie. Jednak to, co najważniejsze, czyli jedzenie, mnie nie zachwyciło. „Skomponuj smak swojego burgera” jest dla mnie tylko iluzją wyboru, którą stali bywalcy z pewnością kupią, ale obawiam się, że rynku nią nie zawojują. Burgerownie, które wyrosły jak grzyby po deszczu w ostatnich latach, oferują znacznie ciekawszą (i przede wszystkim smaczniejszą) ofertę i wątpię, by jakiejkolwiek sieciówce udało się je dogonić. Resztę pozostawiam Wam do oceny.
Plusy: + nowatorski pomysł + fajne podejście do klienta + duża liczba dodatków + obsługa kelnerska + szybki czas kompletowania zamówień + znane składniki w nowej odsłonie+ ładny sposób podania | Minusy: – iluzja wyboru (komponujemy tylko sosy i dodatki) – stosunkowo wysoka cena (chociaż można szaleć z dodatkami) – mały wybór mięsa i brak wyboru stopnia wysmażenia – brak burgerów alternatywnych (np. wege) – brak pieczywa pełnoziarnistego – płaski smak – to ciągle fast-food |
Na koniec jeszcze dodatkowy plus dla całej załogi, która nas obsługiwała tego wieczoru. Miłe hostessy, szybka i sprawna obsługa, świetna muzyka w tle i klimat całego wieczoru. To wszystko spowodowało, że mimo, że do samych hamburgerów mam duże wątpliwości, to przyjemnie się bawiłem i zaliczam ten wieczór do udanych. Tak więc dziękuję. 🙂
14 komentarzy
Ciekawy pomysł, bardzo innowacyjny, ale ja mimo wszystko i tak bym na to nie "poleciała" 🙂 Ogólnie dlatego, tak jak wspomniałeś, że tam smak zawsze jest taki sam (pomijając już te tony chemii). Mięso zawsze smakuje tak samo i jest dużo gorsze od małych burgerowni, gdzie burgera robi się ze świeżej wołowiny, a ciasto na bułkę wyrobione było pół godziny temu, a ona sama dopiero co została wyjęta z pieca. Uważam po prostu, że niezależnie od tego, czy sama sobie skomponuję posiłek, czy ktoś to zrobi za mnie, na jakości nie da się oszukać. A wszyscy wiemy, że w MD jakość produktów jest wątpliwa.
Podpisuję się pod tym wszystkim, co napisałaś obiema rękami. Już nawet nie chciałem o tym pisać, bo wydaje mi się, że wszyscy o tym wiemy. Małe burgerownie rządzą! 🙂
Zdarza mi się jadać w MD, głównie w trasie, jeśli po drodze nie trafiam na jakiś ciekawy zajazd. MD ma to do siebie, że, gdziekolwiek by się nie było, człowiek ma gwarancję, że wie, co dostanie. I że nie będzie po tym rewolucji żołądkowych.
Ciekawi mnie ta usługa i pewnie kiedyś się wybiorę (ale, jak wiesz, ode mnie to daleko, oj daleeeko :)), chociaż 17,50 ,- jak na "restauracyjnego" burgera wydaje mi się ceną trochę zbyt wysoką. Za tyle w typowo burgerowym lokalu dostaniemy kanapkę, w której decydujemy chociażby o stopniu wysmażenia mięsa.
To fakt. Jeśli jesteśmy w takiej sytuacji, to rzeczywiście czasem zdarza się trafić do Maka. Co do ceny to również uważam, że jest za wysoka. W każdej szanującej się burgerowni dostaniemy kanapkę w podobnej (jak nie mniejszej cenie), ale z wołowiną z prawdziwego zdarzenia i w znacznie fajniejszych kompozycjach smakowych.
W ogóle nie potrafimy przypomnieć sobie smaku burgerów, bo jadłyśmy chyba raz w życiu w podstawówce na wycieczce klasowej 😛 I jakoś nas nie ciągnie 🙂
I dobrze. Tak trzymać 😉
haha jestem w szoku, że na taki pomysł wpadli! brzmi to trochę jak żart:) i ta cena, 17 zł! co z tego, że masz dodatki, skoro ten kotlet trudno nazwać mięsem. ale podane całkiem ładnie, można się nabrać:)
Wyjęłaś mi to trochę z ust. Sama usługa jest ciekawa, szkoda tylko, że na tym koniec. No cóż, zobaczymy jak im pójdzie z tą nową ofertą.
Rzadko jadam burgery, w MCDonaldzie to już w ogóle… 😉
Myślę, że niczego nie tracisz. 🙂
Czy ja dobrze słyszę, kelnerzy w Macu? To nie jest taki Mac, jakiego znam 🙂 W liceum i na studiach jadałam tam od czasu do czasu, ale odkąd nie jem mięsa, nie mam tam czego szukać. Jeśli Mac chce podążać za współczesnymi trendami, niech zrobi burgery wegetariańskie 🙂
Haha, tak, tak! Taką nam zaserwowali rewolucję 😉 I też czekam na ofertę dla wegan i wegetarian. Wtedy może się czasami skuszę na jadanie tamże. 😛
W Macu jadłam ostatni raz z osiem lat temu; a i wcześniej zdarzało mi się sporadycznie. Tak nudnego jedzenia nie ma nigdzie indziej 😉 Pomysł ciekawy, ale wykonanie… No cóż, ja nie pójdę sprawdzać 😉
To prawda… i niestety nowa oferta nadal jest tak samo nudna jak stała. Ale może to i lepiej? Przynajmniej nic nas tam nie ciągnie. 😀