3,1K
Stało się! Po raz kolejny przyszło mi odziać fartuch i zasilić kuchenną armię. Tym razem głównie w roli cukiernika. Wszystko to za sprawą szefowej kuchni Restauracji Ziołowa w Polanicy-Zdroju — Katarzyny Soczyńskiej, która poprosiła, abyśmy razem stanęli do walki z gęsiną. Mnie oczywiście długo do takich akcji zachęcać nie trzeba, bo w końcu mój żywioł plus możliwość sprawdzenia się w profesjonalnej kuchni wydała mi się nader interesującym doświadczeniem. I wiecie co? Dwa razy się teraz zastanowię, zanim otworzę własną restaurację, bo to ciężki kawałek chleba! Znacznie cięższy niż się mogłoby wydawać, bo ilość rzeczy, nad którymi trzeba w kuchni panować, jest ogromna! Ale radocha i ilość pozytywnych emocji z tym związana jest nieoceniona!
Wracając jednak do gęsiny, razem z Kasią stworzyliśmy niebanalne menu, w którym ten szlachetny drób grał pierwsze skrzypce i nakarmiliśmy 40 gości, którzy z pewnością wyszli z pełnymi brzuchami, ponoć nawet im baaardzo smakowało. 😉 W naszym 6-daniowym menu odmieniliśmy gęś przez wszystkie przypadki, pojawiły się w nim: pasztet z gęsi z suszonymi owocami, pierś z gęsi z retro warzywami, krem rydzowy na gęsim consommé, galantyna z gęsi faszerowana niepaloną kaszą gryczaną, poncz dyniowo-kumkwatowy (tym razem bez gęsi, haha), a zwieńczeniem uczty była moja autorska Dekonstrukcja Rogala Marcińskiego, na którą przepisem podzielę się z Wami już jutro. Oprócz tego upiekłem trzy tuziny rogali, które rozeszły się nie wiadomo kiedy w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach. Zapraszam Was do skromnej fotorelacji o tym, jak wyglądała ta walka od kuchni i jakie dania wyczarowaliśmy! 😉
2 komentarze
To na pewno musiało być super doświadczenie, ale zgadzam się z Tobą, że prowadzenie własnej restauracji to ciężki kawałek chleba, sama miałam okazję pracować podczas studiów jako kelnerka we francuskich restauracjach, więc wiem, co to znaczy.
Wszystkie dania i Twoja dekonstrukcja marcińskiego rogala wyglądają bardzo zachęcająco. Koniecznie muszę odwiedzić restaurację Ziołowa w Polanicy Zdroju, bo to mój region. Dodaję ją do listy!
Ja też pracowałem w gastro trochę, ale nigdy na kuchni i nigdy w tak dużych restauracjach, więc to było niezłe zderzenie się z rzeczywistością (i to bardzo potrzebne!). Bardzo się cieszę, bo z Kasią długo pracowaliśmy nad tym, żeby to wszystko się udało. Zachęcam, bo w Polanicy to z pewnością jedno z najsmaczniejszych miejsc. 🙂