Kwitnąca scena restauracyjna to temat przewodni wiosennej edycji Restaurant Weeka 2016. Natura budzi się powoli do życia po długim zimowym letargu, a wraz z nią pojawiają się liczne inspiracje na talerzach. Menu, które powstaje na przednówku, ma w sobie trochę bulw i korzeni, które w połączeniu z silnymi wiosennymi akcentami stanowi łącznik pomiędzy tymi dwiema porami roku i pokazuje, że wiosna już puka do drzwi. Mnie było dane sprawdzić jak tę porę roku widzi Paweł Błaszczyk — szef kuchni wrocławskiej restauracji Alyki.
Dla niewtajemniczonych kilka słów o samym Festiwalu
Restaurant Week to niebywała okazja do wypróbowania wspaniałych dań przygotowanych przez wybrane Restauracje w Polsce w promocyjnej cenie 39 zł. Wystarczy na stronie Festiwalu: www.restaurantweek.pl wybrać miasto oraz restaurację z interesującym Was menu, a następnie dokonać rezerwacji na konkretny dzień i godzinę. Szefowie kuchni zajmą się zaś całą resztą i przygotują specjalnie dla Was trzydaniową ucztę, składającą się z przystawki, dania głównego i deseru. Śpieszcie się rezerwować stoliki, bo bardzo szybko znikają, a Festiwal już tuż tuż!
We Wrocławiu następujące restauracje biorą udział w Festiwalu: Ahimsa / Alyki / Brasserie 27 / Dinette / Dobra Karma 2 / La Folie / La Maddalena / Le Chef / Liberta 7 / Mama Manousch / Mlekiem i Miodem / My Corner / Orient Palace / Pappatore / Patio / PURO Kitchen / Studio Culinary Solutions / Vertigo Jazz Club / Villa Bianco Stek and Lobster / Vivian / Włoszczyzna.
Kartka z podróży
Wchodząc do Alyki już od samego początku widać silną inspirację podróżami. Świadczy o tym, chociażby róża wiatrów, która ma informować głodnych wędrowców, że dopłynęli właśnie do smacznego portu. Na przekór obecnie panującemu minimalizmowi we wnętrzu dużo się dzieje, ale ma to swój urok. Z restauracji bije domowe ciepło i panuje przytulna atmosfera. Jak głosi samo hasło – Alyki powstało z miłości do jedzenia i podróżowania. Cieszę się, że tego wieczora dane mi było tutaj zacumować.
Przystawka
Przystawkę tworzyła wyspa z parmezanowej polenty z rostbefem i miętowym twarożkiem podanej na consomme (klarowny wywar z mięsa i warzyw) z limonkowym akcentem oraz pianką z czarnego bzu. Mnogość tekstur, barw i smaków była tutaj imponująca. Długo gotujący się wywar był pełen aromatów, smakował niczym najlepszy babciny rosół z orzeźwiającą nutką limonki. Na szczególną uwagę zasługiwał również różowy i apetyczny rostbef — soczysty i delikatny. Wprost idealnie komponował się z miętą zamkniętą w twarożku.
Danie główne
Danie główne to była prawdziwa wariacja na temat wiosny i lata. Z talerza biła słoneczna żółć za sprawą purée z marchwi i pomarańczy oraz pęczaku pomalowanego kurkumą. Feerię barw uzupełniała mistrzowsko przyrządzona różowa kaczka — delikatna i soczysta za sprawą metody sous-vide (gotowania w próżni) z chrupiącą skórką. Jedna z lepszych, jaką jadłem. Świetnie komponowała się z podanymi wiśniami. Uwagę przykuwała również dekoracja z rzepy arbuzowej i bratków. To wszystko tworzyło idealną kompozycję. Mimo że na talerzu stosunkowo dużo się działo, to nie była ona przegadana, jak to zwykle ma miejsce.
Deser
Zwieńczeniem tej wspaniałej kolacji był deser. Pianka z płatków róży z truskawkami, podana na kruchym ciastku z białą czekoladą była niezwykle przyjemna, słodka i kusząca. Fajnie komponowała się z orzeźwiającą salsą z kiwi i mięty, dzięki której nie można było doznać przesłodzenia. Deser absolutnie do powtórzenia w domu.
Słowo na zakończenie
W Alyki uwiodło mnie nie tylko wspaniale skomponowane menu szyte wręcz na miarę dla mnie, bo kaczka i róża to zdecydowanie moi kulinarni faworyci, ale także sympatyczna i profesjonalna obsługa. Kelner powitał nas już od progu i zaprosił do stolika. Przed każdym daniem robił krótkie wprowadzenie, które miało nas przygotować do uczty. Polecił mi również wino, które doskonale komponowało się z kaczką. Na koniec było mi bardzo miło móc zamienić kilka (a nawet więcej) słów z szefem kuchni — Pawłem Błaszczykiem, który jest prawdziwym pasjonatem i wkłada mnóstwo serca w każdy szczegół. Z każdych, nawet drobnych niedociągnięć chciał nam się wytłumaczyć, ale nie było to konieczne, bo jak dla mnie te dania był wprost idealne. Chciałbym móc się podzielić jakimiś słowami krytyki, ale niestety nie mogę takich znaleźć, bo z Alyki wyszedłem naprawdę zadowolony i głodny nowych wrażeń. Jestem przekonany, że niebawem tam wrócę, ale już w innych okolicznościach, a Was zapraszam do dokonania rezerwacji stolika podczas Festiwalu, póki jeszcze są wolne miejsca. Rezerwacji możecie dokonać, klikając tutaj. Do zobaczenia przy stole!
4 komentarze
Widzę, że było pysznie 🙂 I pięknie :} U nas w Białymstoku robi się zazwyczaj dzień restauracji, a żałuję, ze nie tydzień, bo można by było poszaleć 🙂
Może z czasem festiwal zawita również do Was? Nowe miasta cały czas się pojawiają, więc kto wie – może kolejna edycja zajrzy również do Białegostoku? 🙂
Kolorowo na talerzach:)chętnie bym coś takiego skubnęła:)
Wcale się nie dziwię! Dania wyglądają przepięknie (i tak też smakują) 😉