Ostrzeżenie: ten wpis zawiera nieprzyzwoitą ilość glutenu. 😉
Jeżeli na myśl o ciepłej, chrupiącej bagietce z mięsistym miąższem masz mokre sny, to miejsce jest zdecydowanie dla Ciebie!
18 grudnia ubiegłego roku (mam ostatnio szybkie tempo w pisaniu o nowych miejscach), godzina 8 rano dzwoni budzik. Ja po imprezie, ledwo żywy, bo śniłem już o tych bagietkach rzecz jasna, staram jakoś się ogarnąć, żeby nie wsiąść do autobusu w piżamie i puchatych kapciach (mógłbym stracić na reputacji). Bez kawy bywa to nad wyraz trudne, ale myślę, że bym już nie zdążył. Okej, udało się dotrzeć. Mogę usiąść do wspólnego stołu. Bogu dzięki tam nie pieką tylko chleba, ale także robią szybko-działające iniekcje z kofeiny. Dobra, obudziłem się, mogę zacząć pisać rzetelnie.
Mąka + woda + sól + ❤ = chleb
Mówi się, że standardowy przepis na chleb zawiera w sobie mąkę, wodę i sól. W Chlebotece jednak w każdym bochenku znajdziemy jeszcze jeden magiczny składnik: jest to miłość do pieczenia, która sprawia, że ich chleb rośnie lepiej niż na drożdżach (tfu! zakwasie!). Cały zespół przepełniają pozytywne emocje, które wędrują wprost do ciasta (później zachodzi szereg nudnych reakcji chemicznych). I możecie wierzyć lub nie, ale to one (te emocje) sprawiają, że chleb rośnie (true story).
Czarnoksiężnik z krainy Glutenu
Cały koncept by właściwie nie powstał, gdyby nie fascynacja Piotra Kucharskiego glutenem, a właściwie jego najwspanialszą inkarnacją — chlebem. Po słynnej publikacji, w której zdradza swe zaklęcia, przyszedł czas na kolejny krok — laboratorium, w którym mączna alchemia staje się faktem. Właściwie nie wiem, jak Piotr to robi, ale obok jego wypieków, nie może przejść obojętnie. Znam tę prawdę nie od dziś! Za mączne czary odpowiada także Andrej Siskov, którego transmutacja mąki w wyrośnięty bochen to najpyszniejsza forma magii.
W Chlebotece chleb piecze się na trzech rodzajach mąk: pszennej, orkiszowej i żytniej. Każda z nich pochodzi z małych młynów o wieloletniej tradycji, m.in. młyna w Jordanowie Ślaskim i młyna gospodarskiego w Dąbrowicy pod Wrocławiem. Ich wybór nie był przypadkowy. Obok wypieków na zakwasie mamy także szansę spróbować mięciutkich drożdżówek, czy wybornych pasztecików podawanych, jak nakazuje tradycja, z barszczem.
Psst… Piotr Kucharski sprzedaje chleb z okienka!
Cały koncept Chleboteki jest wspaniale przemyślany — piękne wnętrze, jednocześnie nowoczesne i przytulne, które zachęca do wstąpienia choćby na kawę oraz genialna sprzedaż z okienka dla zabieganych, to zdecydowanie hit.
Dla tych, co glutenu się jednak boją
Chleboteka jednak nie tylko pieczywem stoi. W ofercie znajdziemy również: desery z nasionami chia, świeżo wyciskane soki, koktajle, naturalne jogurty z domowymi przetworami, masło krowie i kozie, pasztet z dzika, czy lokalne sery.
To co, chyba warto wstać i pomaszerować do Chleboteki po bochen na niedzielne śniadanie? Jak coś, to adres znajdziecie pod zdjęciami.
Chleboteka || ul. Ruska 64/65, Wrocław
13 komentarzy
Zawsze z wielkim zainteresowaniem oglądam kulinarne poczynania Piotra Kucharskiego w Dzień Dobry T V N. Widzę, że nie spoczął na laurach. Dalej wykorzystuje swój talent i rozwija pasję :). I to się nigdy nie zmieni :).
Łukaszu, pozdrawiam Cię z Mazowsza i życzę miłej niedzieli :).
Och to prawda. Piotr robi niesamowite rzeczy i ciągle się rozwija. To wspaniały człowiek z wielką wiedzą i ogromną pasją. 😉 Ja również ślę pozdrowienia, trochę spóźnione, ale jak najbardziej szczere 🙂
🙂
Próbuję sobie wyobrazić zapach tego miejsca…
Zapach niczym w najlepszej piekarni, jaką można sobie tylko wyobrazić 😉
Ani nam nie mów, bo Chlebotekę mijamy średnio dwa razy w tygodniu jak wracamy z treningu xD A Ty tylko powodujesz, że będzie nam jeszcze trudniej ją omijać i gluten nas dopadnie xD
Hahah, dobrze, że ja tamtędy tak często nie chodzę, bo z pewnością by mnie dopadał non stop 😛 Ale myślę, że raz na jakiś czas warto się skusić 🙂
o nie! Ależ Ci zazdroszczę tej dobroci! <3
Tyle pyszności, tyle ciepłego świeżego i dobrego chleba w jednym miejscu!
To prawda! To miejsce to spełnienie marzeń każdego chlebożercy 😀
To miejsce wygląda niezwykłe! Nie wspomnę tu już o pieczywie… koniecznie trzeba odwiedzić przy okazji! ☺
Bardzo gorąco zachęcam! 😉
Prawie pośliniłam klawiaturę 😀 Czytając to wszystko zaczęłam sobie wyobrażać te smaki i, że idę tam skosztować tych pyszności! <3 Niestety zeszłam na ziemię i zauważyłam, że nadal jestem w Londynie i póki co, muszę się obejść smakiem…
Hahaha, trudno mi się dziwić! 😀 Chociaż Londyn to też świetne miejsce – pełne smaków z całego świata, ale chleb tam niestety mają fatalny (przynajmniej ja go bardzo źle wspominam). 😛